Tak bardzo kocham wiosnę. Uwielbiam gdy natura budzi się do nowego życia, rozkwita. To zdecydowanie moja ulubiona pora roku. To zdjęcie zrobiłam w pierwszej połowie marca, mając nadzieję na kolejne długie spacery i obserwację przyrody.
Czy jest mi teraz trudniej… jest. Zachowuję jednak spokój, ale pozwalając sobie na małe chwile wyrzucenia innych emocji, bo wszystkie są ważne i coś nam pokazują i czegoś uczą. Trzeci tydzień się zaczyna i gdzieś (chcąc nie chcąc) przelatująca myśl (którą odsuwam na bok, a ona powraca i znowu na bok… aż zmniejszę jej moc) myśl o tym, że to jeszcze długo potrwa. Tak potrwa bo …k#$?@*!! zamiast siedzieć na duuupie, ludzie w weekend urządzali pikniki, imprezki i spacerki w gronie innych, mijając się tłumnie. Pogoda ładna to po co siedzieć w domu. To jest dopiero wyzwanie! …ale ejjj, przecież (podobno) lubimy wyzwania, są tak popularne.
Co będzie w kolejnych wiosennych dniach?! Wielkanoc? Ehhh…
Tęsknię za najbliższymi, tęsknie za spokojnym wyjściem z domu (bez maseczki, rękawiczek, płynu do dezynfekcji, zachowując odległość), za celebracją dobrych chwil w gronie rodziny, przyjaciół, znajomych (zamiast podczas video rozmowy)… ale ograniczam wyjścia do absolutnego minimum. Cierpliwie. Jak myślę o długim spacerze, a na razie tylko myślę to sama ze sobą z daleka od innych, bo (jeszcze) chyba to można zrobić dla swojego zdrowia psychicznego.
Szanujmy innych i ich zdrowie, zdrowie ich rodzin, pracę i sytuację (niewyobrażalnie trudną) lekarzy, pielęgniarek, wszystkich pracowników służby zdrowia…
Takie myśli…. żeby zła nie było… ale czy wtedy byłoby dobro? Czy gdybyśmy usunęli wszelkie zło, umielibyśmy rozkoszować się dobrem? Jaką definicję miałoby dobro? Istniałoby?
Mam ogromną nadzieję, że inaczej spojrzymy na świat, na nasze relacje, na wszystko co jest wokół nas… i bardziej będziemy doceniać drobne, najdrobniejsze rzeczy, wszystko, kogo i co mamy w życiu. Jakie mamy możliwości. Wyciągajmy wnioski, bądźmy mądrzy, bądźmy odpowiedzialni.
Zdrowia